Wszystko ma swój początek w ludzkiej myśli. Potem zostaje przelane na papier, nie zawsze pięknie, często z wieloma przekreśleniami. Bo te najpiękniejsze dzieła, najbardziej dopracowane, te, które tchną duszą, pisane na żywioł i te, które spędzały sen z powiek, na początku nigdy nie wyglądają urokliwie. Nie mają magii stron.
Ale tylko pozornie. W końcu ktoś odnajdzie perełkę pośród imitacji, a czy to będzie dzieło literackie, muzyczne, teatralne – czy to naprawdę ważne, skoro ma sięgnąć pazurami do naszych serc, wyrwać soczyste kawałki i wklepać nową treść? Czy ważne, j a k słowem operuje?
*
Blog nosi dumnie swą nazwę od jedenastego sierpnia dwa tysiące jedenastego roku, która według pierwotnego zamysłu miała odnosić się tylko do książek. Jednak im dalej zaczęłam dryfować po blogosferze, tym bardziej zazdrościłam tego miszmaszu panującego na wielu stronach, nieładu z jakimś wewnętrznym wdziękiem. Zapragnęłam stworzyć coś podobnego - grafikę, skład płyt, filmów, dram, które będą odzwierciedlać mnie, ten wirtualny pamiętnik.
*
Mały kącik, bo nie jest ze mnie duża dziewczynka. Istnieję od lata '95 roku. Z okularami na nosie, do których dopiero się przyzwyczajam, z wiecznie poplątanymi słuchawkami od mp3. Mój umysł odbiera sączące się spokojnie dźwięki, ballady, niektóre nieco ostrzejsze, zdecydowanie takie, jakiego nie nucą nastolatki spotykane na ulicach w moim mieście.
Stworzę tutaj małe półeczki, na każdej będzie grzecznie tkwić nowy skarb lub zepsuta zabawka, którą nawet nie zdążyłam się znudzić.
W zasadzie te półki są wyrwane ze starych ścian kruszącego się od dawna Onetu, na których kiedyś kurzyły się porcelanowe lalki, tak pasujące do mentalności tamtejszych blogowiczów. Jesteśmy jak dzieci, które nie wierzą, że ich światek się wali i staramy się za wszelką cenę go ratować. Zrezygnowałam z tego w styczniu dwutysięcznego dwunastego roku. W końcu tu też mogę znaleźć swój mały kącik.
*
Muzyka to kawałek mojego życia, dlatego musi być wyjątkowa. Możesz twierdzić, że słyszałeś ją od dawna, że przynudzam, że jest irytująca, ale dla mnie to coś, co pozwala spojrzeć na różne sprawy, różnych ludzi z dystansu. Weź jedną słuchawkę, śmiało. Jeśli chcesz, to posłuchaj Chopina. Nie jest typowym kompozytorem muzyki klasycznej, zobacz, jak można wyczuć w jego melodiach wiosnę, deszcz, smutek, szare niebo i Polskę. A Clint Mansell? Jego utwory to obrazy. Nie wierzysz? Przekonaj się sam. Czy inaczej jest z Thomasem Newman, Alexandrem Desplat, zespołem Hammock, Erikiem Satie, Harry'm Escott, Janem Kaczmarkiem, Jeremy'm Soule, Johnem Powell, Maxem Richter, Michaelem Andrews, Michaelem Giacchino, Nickiem Cave, Ólafurem Arnalds czy Yannem Tiersen? A przecież to tylko wycinek tego, co przelatuje mi przez głowę w czasie tygodnia. Może zainteresujesz się Placebo, Blue Fundation, The Kills, The Black Keys, Radiohead? Widzisz, mam szeroki wybór. Siadam, zgłębiam się w zbyt miękki fotel, włączam, smakuję. I zamykam oczy.
Potem je otwieram i patrzę, jaki ze mnie współczesny - niewspółczesny (zawsze niewspółczesny, zawsze) Werter, zamyślony, roztkliwiony. Samotnik z wyboru, samotnik wśród tłumu. Mały książę, który poznaje dorosłych i czeka, tonąc w jednym z wielkich fotelów w paski. Zanurzam się w nim głębiej, głębiej i głębiej...
*
A Ty, wędrowcze, rozgość się. Zobacz, pachnie tutaj cappuccino z fantazyjnym wzorem na wierzchu. Jak usiądziesz w wiklinowym fotelu, ujrzysz przy stoliku o zabawnej nóżce nową książkę... O, przepraszam, bilet. Bilet w podróż życia.
Też jestem aspołeczna i nie widzę w tym nic złego ;) Ot, po prostu cecha charakteru jak wiele innych. Lubię ciszę i spokój (ostatnio deficytowe).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Może i nie jest to zła cecha, aczkolwiek wiele ludzi postrzega to jako coś chorobliwego, ba, człowiek aspołeczny to wg. mojej wychowawczyni człowiek, który jest niebezpieczny dla społeczeństwa. Bywa. Ja też lubię spokój i ciszę.
UsuńDziękuję za komentarz i czas, jaki poświęciłaś temu blogu:)
Dwa tysiące jedenastego. A nie dwutysięcznego jedenastego.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale ostatnio jestem drażliwa na tym punkcie.
Dziwne, że tak napisałam, przed chwilą napisałam datę w nowej recenzji (HA!) właśnie w ten drugi sposób... Zaraz poprawię. I nie ma za co przepraszać:)
UsuńCzemu zamilkłaś?...
OdpowiedzUsuńMusiałam sobie odpowiedzieć, czego w zasadzie oczekuję od samej siebie... I nie byłam pewna, czy ta część mnie, która tworzy ten blog, to ta część, którą akceptuję. Nadal tego nie wiem, ale myślę, że powrócę z nową siłą :)
UsuńDziękuję za pamięć.