Witam tych wszystkich,
którzy nie zapomnieli o mnie, o mojej pisaninie, o cząstce
Was samych, którą tutaj pozostawiliście.
Co skłoniło mnie do
powrotu? Chyba pewnego rodzaju zazdrość, gdy przeglądałam inne
blogi i widziałam kilometrowe rozmowy o kulturze - główna
droga - które potem przeradzały się - podążały innymi
ścieżkami, mnóstwem nowych ścieżek - w coś zupełnie
nowego, prowadzącego do nowej przyjaźni. Uwielbiam ludzi! (Pod
warunkiem, że mamy o czym rozmawiać. A tak poza tym jestem aspołeczna
:))
Żałuję, że w moim
realnym świecie nie ma zbyt wielu osób, z którymi
mogłabym porozmawiać od serca na tematy, które poruszam tutaj. Że tak
niewiele osób lubi mnie jako mola książkowego. Dlatego
chciałam się zmienić. Zawsze przechodziłam od jednej skrajności
w drugą. Szczerze mówiąc, to miałam zbyt wielkie wahania
nastrojów, zbyt wielkie wątpliwości co do tego, jaka jestem,
a jaka powinnam być, abym dała radę prowadzić wówczas tego
bloga. Zresztą, wciąż jestem nastolatką (tak, a patos leje się z
każdej strony. Cóż, zwalczę to... kiedyś), mam prawo do
zastanawiania się, kim jestem. I każdy z nas ma, niezależnie od
wieku.
Z racji małej ilości
czasu (oraz słabej jego organizacji, nigdy nie będę w tym dobra)
postanowiłam poświęcić swój czas tylko blogom, które
zafascynowały mnie od pierwszego wejrzenia. Znajdują się one w
linkach i podglądam je ukradkiem co jakieś pięć minut. Mam
nadzieję, że kiedyś ktoś będzie chciał tak obsesyjnie
zerkać na moją stronę, co ja na inne.
Wspominałam w jednej z
zakładek, że uwielbiam misz - masz i pragnę go wprowadzić u
siebie. Chcę ożywić bloga fotografiami, notkami bardziej personalnymi, tak,
aby nie budować dystansu. Zastanawiam się także
nad fanpagem na facebooku ku poszerzaniu własnych
horyzontów, by móc poznać nowych ludzi i w choć małym stopniu ożywić
bloga. Ot, nowa myśl, która pewnie zniknie po tygodniu pod
nawałem pracy. Ale zapisałam ją tutaj, publicznie, więc może
akurat wezmę się do roboty.
Tymczasem żegnam i
wracam już wkrótce z nową recenzją. Czego? Klasyki
literatury.